┌─────────┐
│    ╭    │
│  ╭─┤    │
│  ╰─┼─╮  │
│    ├─╯  │
│    ╯    │
│ p j j p │
└─────────┘

Strona główna

Wszystkie wiersze

Syn marnotrawny

sprawiedliwy Panie

kosmicznego Ojcze zaistnienia

przychodzę w mej kolejnej klęsce

wielkiej małostkowości

wypuszczam z dłoni lata

zanurzam się odchodząc od ziemi

w bezchmurnie puste małe niebo

nie–wzór, nie–podobieństwo

codziennie trwonię

beznamiętnie rozkradam dany czas

nie dzieląc nic z Twojego dzieła

wszystkiego co jest piękne

tak stało się, że jestem

przez wieki wieków pędzonym winem

napojem wtłoczonym tragicznie

w gliniany bukłak ciała

a widząc — nie czynię,

w obawie, że nie będzie «dobre»

wciąż boleśniej cały nabrzmiewam

niegodzien daru Adama

nim pęknę, napięty duchem

i wniknę ukojon w proch pod wiązy

niech wleję w me dłonie lepszą część

a innym dam w spożywanie

Amen.

1 kwietnia 2019