Anglicy mają powiedzenie „what you get is what you pay for”: dostajesz to, za co płacisz. Przeczytałem to, bo wyskoczyło na mnie z oferty darmowych książek na Apple Books, i w trakcie lektury to porzekadło kołatało mi się po głowie.
Nawet wciąga, ale mam duże zastrzeżenia co do języka. Momentami miałem wrażenie, że tłumacz pomagał sobie Google Translate’em i nie wszystkie niedoróbki tłumaczenia maszynowego wygładził. Całkiem często pomieszane są zaimki i rodzaje gramatyczne — mówienie o kobiecych postaciach per „zrobił” — i nie, nie jest to świadomy zabieg.