💾 Archived View for magicznylas.pl › gemlog › 77_100.gmi captured on 2024-08-25 at 00:23:34. Gemini links have been rewritten to link to archived content
⬅️ Previous capture (2023-12-28)
-=-=-=-=-=-=-
kiedyś...
Pierwsza myśli… nie, nie będę marudził. Nie poszło mi. Nie będę gdybał, nie będę szukał usprawiedliwienia, ani przyczyny. Albo nie. Przyczyna jest jedna, fundamentalna, zabrakło mi obycia z mapą, umiejętności nawigacji. Zabrakło mądrości w doborze sprzętu. W dodatku się zatrzymałem. Złamałem tak przestrzeganą przeze mnie zasadę: nigdy się nie zatrzymuj!
Druga myśl. Zamiast relacji, szczegółowa – przelot po przelocie – analiza przebytej trasy. Doskonały początek i wszystkie wtopy zaliczone po Punkcie Stop. Statystyka. Omówienie błędów, aby uniknąć ich w przyszłości. Tylko, po co to wszystko? Przecież to nie podniesie moich umiejętności nawigacji. Potrzebny jest trening, a najlepszym treningiem jest udział w zwodach. Doświadczenie zbiera się na trasie, a nie ślęcząc nad śladem GPS.
Trzecia myśl: ambicja. Ambicja boli! W zasadzie to bardziej złożony temat. Temat na kolejny wpis.
Włóczykij. Powinienem w palec się ugryźć, kiedy pisałem, że Włóczykij jest imprezą łatwą nawigacyjnie. Tym razem orgowie stanęli na wysokości zadania i zrobili wszystko, aby PK nie były tak oczywiste jak rok temu. Mapa w niektórych miejscach nijak nie grała, przez co las został pięknie uczesany przez uczestników. Do półmetka nawigowałem bez większych poślizgów. Po PS i kilku kosmicznych wariantach, po których musieliśmy wraz z Irkiem wracać do naszej galaktyki, jakoś udało mi się dotrzeć do mety. Jak pisałem wcześniej: nie będę marudził. Były sytuacje kryzysowe, ale było też wesoło. Pierwszy raz podczas startu zgubiłem buta. Przebiegaliśmy przez podmokłe, zaorane pole no i zassało mi stopę, but został w cholernym błocku, a ja z rozpędu wylądowałem kilka metrów dalej. Był po startowy chillout na mega wygodnych kanapach w Gryfińskim Domu Kultury, gdzie znajdowała się meta i baza zawodów. Każdy wie, jaka fantastyczna atmosfera panuje po starcie. Kojący kompres na sponiewierane ego.
W zasadzie to wszystko. Od Włóczykija minął tydzień, emocje opadły. Znalazłem równowagę. Minusy nie przysłoniły mi plusów. Woda w Odrze niezmiennie płynie, słońce wschodzi i zachodzi, a przede mną kolejny start.
[077/100]