💾 Archived View for magicznylas.pl › gemlog › 67_100.gmi captured on 2024-08-25 at 00:22:01. Gemini links have been rewritten to link to archived content

View Raw

More Information

⬅️ Previous capture (2023-12-28)

-=-=-=-=-=-=-

↩ [home]

kiedyś...                                       

Biegam naturalnie #2 – przygotowanie

Rozpocząć przygodę z naturalnym bieganiem. No tak, niby prosta rzecz – wystarczy nauczyć się lądować na palcach, czy też śródstopiu, a potem gnać do przodu nie oglądając się za siebie. Podoba mi się idea takiego biegania, ale jak zacząć biegać, aby nie zrobić sobie krzywdy? Bieganie naturalne może być remedium na powstające podczas biegania kontuzje. Może, ale nie musi. Nieumiejętnie i zbyt szybko, bez odpowiedniego przygotowania, rozpoczęte treningi mogą dać odwrotny od zamierzonego efekt.

Nigdy nie biegałem boso, nie licząc tych kilkunastu letnich dni, kiedy na plaży uganiam się za piłką, tudzież bawię w przeróżniaste gry z dziewczynkami. Moje stopy znają tylko jedną metodę biegu – lądowanie na pięcie w butach z amortyzacją w dodatku zaopatrzonych w dużą ilość systemów „wspomagających”. Można powiedzieć, że moje stopy są upośledzone. Jak więc zmienić nawyki biegowe, skoro takowe z daleka pachną kontuzją? Odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta – trenując.

Zacząłem powolne, sukcesywne przyzwyczajanie stóp do wysiłku. Przy czym dodam, że do tematu podszedłem bardzo poważnie. Bez wskakiwania na głęboką wodę i nieprzemyślanych, spontanicznych ruchów. To niebywałe, ale potrafiłem okiełznać swoją chęć poznania nowego i przepracować sześciotygodniowy okres przygotowawczy, za czym pierwszy raz świadomie wyszedłem na trening z postawionym celem: przebiec 10 km z użyciem nowej techniki naturalnego biegania. Wybrałem szereg ćwiczeń mających przywrócić sprawność moim stopom. Musiałem nauczyć się biegać na nowo. Oprócz zwykłego treningu biegowego, ćwiczeń Lafaya (jedno z nich doskonale pokrywa się z moimi potrzebami – ćwiczenie F) trenowałem stopy. Biegałem boso po domu, mam kilka dobrych metrów tak, więc mogłem sobie pobiegać, aby załapać, w czym rzecz. Wykonywałem proste „drille”, na których bazowałem, wzmacniając stopy i ucząc się techniki biegu.

Do łask wróciła rzucona w kąt skakanka. Trochę czasu mi zajęło opanowanie jej użycia w domu tak, aby nie postrącać wiszących pod sufitem lamp. (Na marginesie, coraz poważniej zastanawiam się nad adaptacją jednego z garaży, który służy, jako składzik – graciarnia, pod rasową pakownię). Zmontowałem naprędce z kilku desek stopień, na którym mogę trenować. Oskalpowałem mało używaną parę butów NB, pozbawiając ją każdego zbędnego elementu podeszwy. Z butów wymuszających lądowanie na pięcie, zrobiłem zgrabne buty nadające się do biegania naturalnego. Mam w nich świetne „czucie” podłoża, mikro środowisko i symulację bosego biegu przy zachowaniu ochrony przed niesprzyjającymi warunkami zewnętrznymi, do których moje stopy nie są jeszcze przyzwyczajone. Przypomniała mi się pierwsza para butów biegowych, którą kupiłem – były to minimalistyczny model NB, bodajże 344. Nigdy bym nie pomyślał, że zatęsknię za tymi butami, które z perspektywy czasu wydają mi się najlepszymi, jakie do tej pory miałem.

CDN

[067/100]