💾 Archived View for magicznylas.pl › gemlog › 42_100.gmi captured on 2024-07-08 at 23:44:41. Gemini links have been rewritten to link to archived content
⬅️ Previous capture (2023-09-28)
-=-=-=-=-=-=-
kiedyś...
Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie Hania, a dokładniej jej poczynania podczas Maratonu Gór Stołowych, które opisuje na swoim blogu.
Kiedy czytałem o jej zmaganiach z bólem, z trudem trasy i upływającym czasem, olśniło mnie. Podobnego olśnienia doznałem podczas łódzkiego maratonu, kiedy stałem pod metą i czekałem na Sabinę, potem na Tomka (tak, tak Ilona, to doskonały temat na wpis). Ci wszyscy biegacze, kończący maraton z uśmiechem, z autentyczną radością, pomimo bólu i zmęczenia są niesamowici. Tryskające na wszystkie strony szczęście i absolutne spełnienie rosły, nasilały się wprost proporcjonalnie do zwiększającego się czasu, z którym zawodnicy kończyli swój bieg.
Do niedawna twierdziłem, że ukończenie maratonu, to nie taki wielki wyczyn, a niektórzy biegacze wykazują się na mecie, jak to ujął mój kolega, zbytnią egzaltacją. Jednak to, co zobaczyłem w Łodzi, było szczere, szczere do bólu, bez odrobiny przesady.
Wydawało mi się, jak napisałem wyżej, że ukończenie biegu na dystansie 42195 metrów to nie taki wielki wyczyn, wystarczy odrobina samozaparcia, systematyki i meta będzie osiągalna dla każdego, bez wyjątku. Zapomniałem jednak o tym, że większość z amatorów biegania, w tym ja, nigdy wcześniej sportem się nie parała. Musieliśmy przejść transformację, od grubego kanapowca, do świadomego sportowca. Tak, sportowca! Niejednokrotnie transformacja była okupiona ciężką walką ze swoimi przyzwyczajeniami, słabościami i bez poświęcenia, pracy, którą musieliśmy/musimy wkładać w treningi i to, co je okala, nasza przemiana nie byłaby możliwa.
Kończąc maraton, chcemy więcej i więcej, dokonujemy świadomych wyborów i podejmujemy nowe wyzwania. Obieramy cele, a droga do ich realizacji okupiona jest potem, dziesiątkami przebiegniętych kilometrów i setkami tysięcy spalonych kilokalorii. Kończymy kolejny maraton, bieg górski, poprawiamy życiówkę, marzymy o ukończeniu ultramaratonu i spełniamy to marzenie. I nie wiem, jakich byśmy nie mieli celów, marzeń, czy planów, to bez odrobiny poświęcenia wszystko kończyłoby się na jednym, na niespełnionych marzeniach.
A poświęcenie? Patrzcie, czego dokonała Hania! Pomimo wszystkich niepowodzeń na trasie ukończyła bieg. Spójrzcie na Tomka i jego treningi. Tomek twardo trenuje pod swój pierwszy ultramaraton w Krynicy, a wiedzcie, że B7D to nie przelewki, trasa jest wymagająca, a limity przycięte jak włosy skina. Tak Tomku, podziwiam cię, twoją konsekwencję, upór i poświęcenie. Podobna historia to Krasus i Bo. Czego oni nie wyprawiają?! Mają cel i realizują go, bawiąc się przy tym przednio. Ale nie dajcie się zwieść pozornej sielance, oni ciężko pracują! I Ty, tak Ty! Widzę cię biegnącą, kiedy jadę nad ranem do pracy. Kilka razy w tygodniu, mijamy się w mieście. Najczęściej stoję na światłach, a ty biegniesz chodnikiem z naprzeciwka. Ty sprawiasz, że mój głód biegania staje się większy i aż mnie nosi, kiedy siedzę w pracy i myślę o tym, że za kilka godzin wzuję buty i podbiegnę przez Magiczny Las. Twoje poświęcenie jest inspirujące, jesteś moją superbohaterką, ciebie wypatruję w każdy wtorek, bo potrzebuję kolejnej dawki motywacji, bez twojego poświecenia nie byłbym tym, kim jestem.
I Wy, którzy w pocie czoła, przemierzacie swoje ścieżki biegowe, którzy wyrwaliście się z łap uzależnienia od kanapy, telewizora, śmieciowego żarcia, którym przejadła się bylejakość i monotonia, którzy postanowiliście zrobić coś z sobą i dla siebie. I ja, którego niezmiernie inspirujecie, który daje z siebie wszystko po to, aby spełniać marzenia. My wszyscy poprzez nasze poświęcenie stajemy się bohaterami, superbohaterami, bo życie jest tego warte.
[042/100]