💾 Archived View for sdf.org › flamenco › 2016-04-17_pierwsze-poszerzanie.gmi captured on 2024-06-19 at 22:49:24. Gemini links have been rewritten to link to archived content

View Raw

More Information

-=-=-=-=-=-=-

Pierwsze poszerzanie

Wydarzenia nie stały w miejscu, tylko pędziły. Po weekendowych upojnych

wieczorach spędzonych na zbijaniu, drutowaniu i opatrywaniu węzą ramek,

przyszła pora na włożenie tych ramek do uli. Fachowo to nazywa się

poszerzaniem, choć czasem polega na dołożeniu czegoś ponad.

Pojechaliśmy na pasieczysko wyładowani ramkami. Zgodnie z poleceniem mentora

postaraliśmy się poobserwować wylotki i na ich podstawie wyrobić sobie

pojęcie, co pszczoły robią. Niezbyt nam to wychodziło. Generalnie

większość rodzin zachowywała się tak, że dużo pszczoły (ok. 100 na

minutę) lądowało na lotnisku. Około połowy z pyłkiem. Druga grupa uli

miała znacznie mniejszy ruch.

O tym, że więcej nie potrafimy na razie wyczytać, będzie przypuszczalny

dowód poniżej.

Rozpoznanie siły rodzin po ruchu na wylotkach znalazło potwierdzenie w

późniejszym poszerzaniu - te z mniejszym ruchem miały mniejsze rodziny i nie

zostały poszerzone w górę. Tylko im wymieniliśmy zatwory (bo tam były na

miejscu jednej ramki zatwory - czyli rodziny miały w większości do

dyspozycji 8 ramek, a nie 9) na ramkę z węzą.

--------------------------------------------------------------------------------

Tu krótkie szkolenie, czyli słowniczek:

połowie XIX wieku pewien facet o nazwisku Mehring odkrył, że pszczoły

bardzo chętnie nie tylko budują nowe plastry, ale też odbudowują stare i

zniszczone - i na tym instynkcie opiera się cały pomysł. Przez przeszło 150

lat zastosowanie węzy tak się utrwaliło w pszczelarstwie, że wielu dziś

wierzy, że bez niej pszczoły by sobie nie poradziły - wyobraźcie sobie.

więcej wtedy, gdy Mehring wynalazł węzę, major Hruszka wynalazł miodarkę

czyli wirówkę do miodu: od tej pory można było podawać pszczołom raz już

przez nie zbudowane plastry - więcej pszczół w ten sposób miało zbierać

miód, a mniej zajmować się budową nowych. Prawdopodobnie pomysł ten się

sprawdził. A przy okazji wzrosła zachorowalność rodzin pszczelich na

zgnilec - jedyną chorobę pszczół ściganą w Polsce z urzędu.

znaczyło coś zupełnie innego w czasach bartnictwa). Znowu kiedyś tam ludzie

zaczęli ule przyrównywać do własnych domów, a swoje pojęcie wygody

przenosić na pszczoły. Stąd pomysł, by puste przestrzenie wypełnić czymś

termoizolującym, aby zmniejszyć kubaturę do ogrzania, a zwiększyć

zaizolowanie. Czy to ma jakiś sens, dyskusja wciąż nie ustaje. Pewnie

dlatego, że większość pszczelarzy ma w głębokim poważaniu mądre nauki

wyniesione ze szkoły - praktyka pszczelarska niejednokrotnie dowodzi, że to

czas stracony.

pszczelarski mówi, że beleczki wynaleźli Niemcy (co brzmi jak prawda), ale

używają ich tylko Polacy (co nie jest prawdą). W rzeczywistości to patyczek

szerokości ok. 1 cm, który wtyka się pomiędzy górne beleczki ramek. W ten

sposób można zamknąć ul od góry tworząc coś w rodzaju sufitu.

używać beleczek. Czyli cokolwiek, co utworzy sufit. Może to być płat

folii, stary dywan, kawałek płyty OSB...

--------------------------------------------------------------------------------

=>

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2016-04-16/20160416_100148.jpg

Znowu te ule... [IMG]

--------------------------------------------------------------------------------

Wracamy do historii z pasieczyska.

Rodziny silniejsze opatrywaliśmy tak:

1. Do górnego korpusu wkładaliśmy:

* 2 ramki suszu

* przekładalim zatworek

* z 2 stron ramka z węzą

2. Z dolnego korpusu wyjmowalim:

* zatworek do górnego korpusu (ten w.w.)

* 2 ramki z czerwiem odkrytym i krytym

3. Gniazdo w dolnym korpusie zwężalim ku środkowi

4. Po bokach dolnego korpusu wkładalim

* ramkę pracy

* 2 ramki z węzą jako skrajne, okrywowe, osłonowe, jak to zwał.

5. Oczywiście staraliśmy się nie przełożyć matki do górnego korpusu.

Tylko raz zoczyliśmy ją na ramce, którą sprawdzaliśmy ocznie przed

przełożeniem. Tak w ogóle to te pszczoły nie zachowywowywały się

podręcznikowo: w opisach stoi, że krainka bałtycka jest bardzo łagodna i

dobrze trzyma się plastrów. Cóż, później zaczęło wiać, więc

przestały być łagodne, i to rozumiem. Ale z tym trzymaniem się plastrów,

to prawda to była może w 3 ulach. W innych spieprzały w ciemne kąty

szybciej, niż wyjmowaliśmy ramkę.

6. Na ile to było możliwe, zamykaliśmy obszar z czerwiem beleczkami. Jeżeli

konieczność (brak beleczek) wymagała pozostawienia otwartej uliczki, była

to uliczka z zapasami.

7. Między dolny i górny korpus kładliśmy kratę odgrodową.

Rodziny słabsze opatrywaliśmy tak:

1. Wyjmowaliśmy zatworek.

2. Na jego miejsce wkładaliśmy węzę.

Staraliśmy się nie wykonywać z nimi żadnych więcej ruchów, żadnego

przesuwania ramek, żadnego wyjmowania. Opeer od mentora poskutkował i zapadł

w pamięć.

Jednak ocena siły miała jeszcze jeden aspekt: Przy wyjmowaniu zatworka

usuwaliśmy beleczki począwszy od lewej i prawej skrajnej. Robiliśmy to do

momentu, kiedy pojawiła się uliczka z dużą ilością pszczoły. Przy

słabych rodzinach (poniżej 7 ramek czyli 8 uliczek) robiliśmy jak wyżej i

natychmiast zamykaliśmy beleczkami przestrzeń.

Ponieważ rodziny słabsze nie dostały ramki pracy, na podstawie zliczenia

pozostałych ramek można wnosić, że mamy 10 słabszych rodzin i 18

silniejszych.

I teraz wyjątek od reguły: W ulu nr 16 (ochrzan od mentora dostaliśmy za

grzebanie w ulach od 1 do 14!), po otworzeniu (bo z wylotka tego nie

wyczytaliśmy) uderzył nas inny, bardzo różniący się dźwięk. Ul huczał.

Ale poza skonstatowaniem tego faktu nie przerwaliśmy procedury, w etapie

otwierania beleczek skrajnych i szukania, gdzie pszczoła siedzi. Wyszło, że

zajmuje 8 ramek (nie było też zatworka w tym ulu!) na 9. Czyli silna. No to

do środka, wyjmować środkowe 2 ramki do przełożenia na górę. Pochyliłem

głowę i znowu słyszę ten szum. Ale wyjmuję ramkę i co widzę? Czyżby

matecznik? No, niemożliwe. Szybko zebrane konsylium dyskutowało. Może jednak

truteń? Ale taki duży? Bo komórka podarła się podczas wyjmowania. Była

sklejona chyba końcem z sąsiednią ramką. Albo zawadziłem podczas

wyjmowania. Ale na sąsiedniej ramce też coś podobnego jest. Przyjęliśmy,

że może to jest bezmatek, a te duże komórki to jednak mateczniki ratunkowe.

Zasklepione. Bo jednak nie wyglądały jak zamknięty czerw trutowy z innych

uli, tylko jak mateczniki. Z reguły "3-5-8, matka się wynosi" wynika, że

mogła to być matka zginięta w transporcie z Elbląga (poprzednia noc

piątek-sobota) - świeżutko zasklepione mateczniki. W związku z tym na

wszelki wypadek podarowaliśmy temu ulu ramkę z młodym czerwiem i bardzo

prawdopodobne, że z jajami (dostrzegać jaja nauczyliśmy się dopiero 2 ule

dalej - pamiętajcie, że do serca wzięliśmy wskazówkę mentora, żeby akcja

przekładania czerwiu trwała jak najkrócej). Z ula nr 15 bodajże.

Pojawiła się też wątpliwość natury technicznej: przed ulem nr 28 był

znacznie większy osyp martwych pszczół. Część w odległości ok. 1m,

część bezpośrednio pod wylotkiem. Łącznie pewnie ponad 100szt. Przed

innymi ulami nie było czegoś tak dużego. Czy to znaczy coś istotnego,

groźnego?

Czyli podsumowując:

Mamy 10 rodzin słabszych.

I prawdopodobny bezmatek pracujący nad nową matką - dość silny liczebnie i

zasobny w czerw zasklepiony. Dołożyliśmy mu czerw otwarty.

Mamy 17 rodzin silniejszych.

Refleksje:

1. Praca z beleczkami jest po trzykroć bez sensu. Na pasieczysku spędziliśmy

bite 5 godzin, co dawało jakieś 11 minut na ul średnio. Ponad połowę tego

czasu (znacznie ponad) zajmowaliśmy się wyjmowaniem, a na końcu wkładaniem

tych cholernych beleczek! Ten czas można by skrócić o połowę (i spędzić

miło, np. kontemplując wylotki), gdyby nie te beleczki! Robiliśmy we dwóch

przy ulach, przez część czasu asystowała nam jeszcze Wiera, która np.

odciążała nas z robienia notatek.

2. Badyle nawłoci do pełna z jedną roleczką paliwa od Łysonia działają

nie gorzej od próchna.

3. Kiedy zaczyna wiać, a przed nami jeszcze kilkanaście uli do końca roboty,

polecone przez Ciebie kombinezony kosmonauty wraz z długimi butami (kalosze w

moim wypadku) sprawdzają się znakomicie. Do tego rękawiczki ze skórki.

Miodzio, nie robota.

4. Co jest fajne w pszczelarstwie? Praca na świeżym powietrzu - ale tylko

przy ładnej pogodzie!

📅 nie 17 kwietnia 2016

↩ Index (Strona główna)

📁 Pasieka - Wspomnienia

#wspomnienia