💾 Archived View for rawtext.club › ~deerbard › glog › 2023-01-25-limited-connection-II.gmi captured on 2024-06-16 at 12:29:06. Gemini links have been rewritten to link to archived content
⬅️ Previous capture (2024-05-26)
-=-=-=-=-=-=-
Jest to update mojej podróży w kierunku optymalizacji czasu spędzanego w sieci.
Poprzedni wpis sprzed czterech miesięcy tu:
Pomysł, który wtedy przedstawiłem, wprowadziłem w życie. Powiem więcej, regularnie odłączam net na cały dzień. Muszę jednak dodać, że nie jest to całkowite odcięcie. Internet wciąż jest na wyciągnięcie ręki w telefonie oraz starym laptopie. Oba te urządzenia są jednak dla mnie na tyle niewygodne, że nie stanowią problemu. W obu włączam przeglądarkę tylko jeśli na prawdę muszę coś sprawdzić i zaraz ją wyłączam. Nie wiem z czego to wynika dokładnie, ale jest mi z tym dobrze. Jeśli podczas dnia bez internetu mam silną potrzebę „zagadać” do kogoś w sieci, włączam klienta mastodon „toot”, specjalnie zainstalowanego na te okazje. Jest czysto tekstowy a napisanie czegoś w nim wymaga dużo zachodu. Sprawdzenie odpowiedzi wymaga specjalnie wpisanej w terminal komendy. Dzięki temu wpisuje się on świetnie w ideę slow-netu. Nie ma mowy o kompulsywnym scrollowaniu, jest wysłanie krótkiego tekstu w przestrzeń i sprawdzenie odpowiedzi po jakimś czasie.
Jacek Dukaj pisał w „Linii Oporu” o podziale społeczeństwa na tych co pójdą z „duchem” czasu, na wiecznie podłączonych do netu cyborgów mających dostęp do gigantycznych baz danych cały czas, żyjących w rzeczywistości wirtualnej nałożonej na świat fizyczny, oraz na tych którzy pozostaną niepodłączeni, świadomą decyzją czy nie, zostaną w powolnym, namacalnym, śmierdzącym świecie fizycznym. W gnoju.
Czytałem to opowiadanie lata temu, lecz silnie wbiło się w moją świadomość i rzeczywistość. Już wtedy wiedziałem, że jestem z tych, którzy chcą pozostać w gnoju. Od lat obserwuję zmieniający się świat, cyfryzującą się rzeczywistość i stawiam kolejne bariery, których przekraczać nie chcę. Dziwaczeję, odstaję, nie pasuję przez samą odmowę dostosowywania się w niektórych aspektach. Tylko że żyję w mieście, nie na wsi. Tu nie ma nawet gnoju, tu jest tylko alienacja.
Rozpoczęła się rewolucja AI, której skutki są niewiadome. Nasilają się próby przenoszenia ludzkiego życia w świat wirtualny. Być może już czas budować enklawy, szukać sojuszników, budować relacje z tymi, którzy odmawiają dostosowania się. Byłoby łatwiej żyć. Przyszłość opisana w „Linii Oporu” zdaje się już czekać za rogiem.
This is an update on my journey towards optimising my time spent online.
Previous post from four months ago here:
The idea I put forward at the time has been put into practice. I will say more, I regularly disconnect the net for a whole day. I must add, however, that it is not a complete cut-off. The internet is still at my fingertips on my phone and an old laptop. However, both of these devices are inconvenient enough for me to not be a problem. On both I only turn on the browser if I really need to check something and turn it off straight away. I don't know what this is due to exactly, but I'm fine with it. If, during a day without internet, I have a strong urge to 'chat' to someone online, I turn on the mastodon 'toot' client, specially installed for these occasions. It's purely text-based and writing something in it takes a lot of effort. Checking the answer requires a specially typed command in the terminal. This makes it a great fit with the idea of the slow-net. There's no compulsive scrolling, it's sending a short text into space and checking the response after a while.
Jacek Dukaj wrote in "Line of Resistance" about the division of society into those who go with the "flow" of time, into perpetually connected cyborgs with access to gigantic databases all the time, living in a virtual reality superimposed on the physical world, and those who remain unconnected, by conscious decision or not, stay in the slow, tangible, stinking physical world. In the dung.
I read this short story years ago, but it has firmly hammered its way into my consciousness and reality. I knew even then that I was of those who wanted to stay in the dung. For years I've been observing the changing world, the digitalising reality, and putting up more barriers that I don't want to cross. I get weird, I stand apart, I don't fit in by my very refusal to adapt in some aspects. It's just that I live in the city, not the countryside. Here there is not even dung, here is only alienation.
The AI revolution has begun, the effects of which are unknown. Attempts to transfer human life into the virtual world are intensifying. Perhaps it is time to build enclaves, to seek allies, to build relationships with those who refuse to adapt. It would be easier to live. The future described in 'Line of Resistance' already seems to be waiting around the corner.
_____