💾 Archived View for sdf.org › flamenco › 2023-01-06_polukier-czy-ukropol.gmi captured on 2023-12-28 at 16:40:54. Gemini links have been rewritten to link to archived content
-=-=-=-=-=-=-
Tak tak, Ukraina nie schodzi z frontu naszych zainteresowań. Święta,
święta i po świętach. A wojna za miedzą ciągle trwa. I im dłużej trwa,
tym mniej konkretnie cokolwiek o niej wiadomo.
Sam śledzę parę źródeł, do których większość nie ma dostępu, choćby
z tej przyczyny, że nie umieją po rosyjsku (ani ukraińsku), więc zdradzę
wielką tajemnicę (dla niekumatych: to żart): Amerykanie gotowi są walczyć
z Rosją do ostatniego Ukraińca. Podobnie jak kiedyś Brytyjczycy walczyli z
Małym Kapralem do ostatniego Polaka. Taki mit, wiadomo.
Zatem, skoro wszyscy stali się ekspertami od geopolityki (niektórzy
konserwatywnie upierają się, że chodzi po prostu o tzw. stosunki
międzynarodowe), to czemu nie ja? Postaram się krótko i zwięźle. Ale nie
za krótko.
Aktualnie trwa gorący romans Ukrainy i Polski. Bo utożsamiamy się z nimi:
realizują w realu działania, do których kształtowano nasze młode umysły w
szkole, czy podczas oglądania serialu "Czterej Pancerni i pies"[1]. Czyli do
bohaterskiej śmierci za ojczyznę. Potem przyszły lata 90-te i
uświadomiliśmy sobie stopniowo, że dla ojczyzny znacznie lepiej żyć, niż
umierać. Ale sentyment pozostał. I dlatego bardzo nam się podoba duch bojowy
Ukraińców, a też i pojawiające się od czasu do czasu sukcesy militarne -
bo robią dokładnie to, co my czyniliśmy w marzeniach czytając smutne opisy,
jak ZSRR zjadł nas na przystawkę przed śniadaniem, czy na pociechę
rozmyślając o Cudzie nad Wisłą[2]. Ech, złapać szablisko (np.
ludwikówkę[3]), dosiąść bachmata[4] i huzia, na wroga!
https://pl.wikipedia.org/wiki/Czterej_pancerni_i_pies_(serial_telewizyjny)
1: https://pl.wikipedia.org/wiki/Czterej_pancerni_i_pies_(serial_telewizyjny)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_Warszawska
https://pl.wikipedia.org/wiki/Szabla_wz._34
https://www.hij.com.pl/o-koniach-w-kawalerii-ii-rp/
Z drugiej strony to do Polski zjechało się najwięcej uchodźców[5]
wojennych i ze zdumieniem skonstatowaliśmy, że nie jesteśmy takimi synami,
za jakich się zwykle w gniewnych słowach uważaliśmy. Bez propagandowego
podgrzania tysiące ludzi rzuciło się do pomagania zaskakując zdolnościami
organizacyjnymi fachowców klasy światowej. Państwo doszlusowało, jak już
było po ptokach.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Uchodźca
No i z tego zdumienia wypełniły nas pozytywne emocje, które musieliśmy na
kogoś przelać. A na kogóż lepiej, jak nie na tych, którym własnie
pomagamy?
Ale wojna się przedłuża, emocje opadają, zaraz się naród do niej
przyzwyczai i chemia[6] wywietrzeje. I co wtedy?
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3692
Powtarzam to już od dawna: w pomaganiu można popełnić okropny błąd. I nie
chodzi mi o to, że na siłę będziemy przeprowadzać staruszkę przez
jezdnię, kiedy ona tego wcale nie potrzebuje. Chodzi mi o coś innego.
Otóż pomaganie można czynić, jak Jezus przykazał[7], czyli nie osobiście
(mówiąc językiem badziej buddyjskim), zapominając o własnym, wciąż
głodnym karmy ego (mówiąc wspólnym językiem). Przenosząc koncept na
poziom praktyczny, możemy np. przekazywać środki anonimowo wyspecjalizowanym
organizacjom, zapominać jak najszybciej o tym fakcie i żyć dalej, jakby
nigdy nic. Lidlowskie skrzynki na jedzenie też są dobrym tego przykładem -
zostawiamy tam jakiś drobiazg i nie troszczymy się dalej, czy to
rzeczywiście przyniosło korzyść właściwym osobom.
https://www.bible.com/pl/bible/319/MAT.6.3-4.NBG
Można to też zrobić tak, że pomoc okaże się w rzeczywistości formą
dominacji nad tym, komu jej udzielamy. Dając komuś pieniądze, dajemy mu
przecież do zrozumienia, że mamy ich więcej niż ona (częstszy przypadek w
dzisiejszych czasach). Czyli w pewnym sensie się tym przed nią chwalimy. I
nie ma znaczenia, czy to pieniądze, czy dach nad głową - *Ja to mam, a ty
nie masz. Ja, to ja, właśnie ja cię tym obdarzam, pamiętaj, że to ja.
Wytrzyj buty.*
W takiej sytuacji dochodzi do serii emocji, które ogarniają zarówno
pomagającego, jak i wspomaganego.
Pomagający czuje się lepszym człowiekiem, zatem rośnie w nim duma. Z niej
rodzi się zazdrość. *Widziałeś, jaką bryką przyjechała ta laska z
Ukrainy? Kuźwa, jej buty kosztują więcej, niż zarabiam w miesiąc!*. Z
zazdrości urośnie wkrótce gniew.
Mamy konkretne wyobrażenie, jak osoba wspomagana powinna wyglądać i się
zachowywać (a tego nie robi!). A mianowicie powinna mieć wygląd lichy i
durnowaty[8]. Aby swoją samodzielnością nie drażnić pomagającego. I
okazywać nam nieustannie wdzięczność.
https://pl.wikiquote.org/wiki/Piotr_I_Wielki
I na początku rzeczywiście tak się dzieje. Kto nagle wszystko utracił
(nawet jeżeli przez to rozumiemy przejazd przez granicę pozłacaną furą z
walizką pełną dolarów), ten gotów jest po rękach całować tego, kto mu
pomoże. Ale z czasem, jak osiądzie, spełni podstawowe potrzeby, zorientuje w
możliwościach, zacznie odczuwać dyskomfort. *Ten pomocnik bez przerwy mi
się narzuca. Ciągle przyłazi i pyta, jak mi tu jeszcze pomóc. Co to, nie
widzi, że sobie już radzę?* Z wdzięczności rodzi się irytacja. Uchodźca
(uchodźczessa) pamięta poniżającą sytuację, kiedy znajdował się w mocy
pomagającego. Ale już przecież nie jest. A pomocnik wciąż oczekuje
hołdów (nawet jeżeli nie oczekuje). Z tego rodzi się gniew.
A kiedy już dwie strony się gniewają, to ciężko o zachowanie umiaru i
sensowne negocjacje.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Timeo_Danaos_et_dona_ferentes
Przez ostatnie 80 lat propaganda rosyjska (sowiecka) tłukła ludziom do
głów, że demoludy[10] to tzw. bratnie narody. Pojęcie *braterstwa* w tym
rozumieniu nie było oczywiście wynalazkiem radzieckim, zapoczątkowała to
jeszcze Rewolucja Francuska[11], *fraternite*. Podobnie jak wówczas, także w
rękach sowietów był to slogan oszukańczy. Pod braterstwem kryło się
poddaństwo w najgorszym wydaniu: bezosobowej, śmiercionośnej biurokracji. W
sowietach doszło do powtórki, a nawet to rozbudowano. Już nie tylko lud
pracujący, ale też narody pod radzieckim butem były związane braterstwem,
czy chciały, czy nie.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Blok_wschodni
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rewolucja_francuska
uścisku miłości, aż z trzaskiem pękałyby kości."[^1]*
[^1]: Cytat z piosenki Jacka Kaczmarskiego pt. "Limeryki o narodach".
Takoż i współcześni putlerowcy wysyłając kolejne rakiety na cywilne
obiekty, łzy ronią krokodyle, że muszą przywoływać do porządku ów
ukraiński, bratni naród, którego nie ma, bo to tak naprawdę są
Małorosjanie mówiący lokalnym dialektem.
Takoż i aktualna wzajemna polsko-ukraińska drużba, choć poruszyła serce,
bo i wspólna historia, i bliskość kulturowa, i językowa, acz nie religijna,
to jednak nie powinna zaćmić nam rozumu.
Kto pamięta euforię przymierza Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i
Sprawiedliwości? Połączone wspólnym interesem partie rozniosły w pył i
proch dotychczas rządzącą koalicję postkomuchów z SLD z naiwnymi
komunistami z UP. Nareszcie! Teraz nasi wygrali, to razem przystąpią do
naprawy kraju.
I co?
I ledwo opadł pył po wyborach, dotychczasowi zgodni i zwycięzcy
współpracownicy rzucili się sobie do gardeł!
Od tamtych wydarzeń minęło już, bagatela, 18 lat, wyrosło od zera nowe
pokolenie wyborców, które nie zna innej Polski, jak tylko podzieloną tym
sztucznym kanionem.
Nie chcę tutaj wdawać się w rozważania nad tymi wydarzeniami. Gorycz czuję
do dziś, ale mam nadzieję, że zmądrzałem, poczytałem trochę historii itp.
Chodzi po prostu o to, że po prawdopodobnym wojennym zwycięstwie bloku
zachodniego nad Rosją, na placu boju wyłonią się dwa państwa: wojująca
Ukraina i wspierająca ją ze wszystkich sił Polska. Związane podpisanymi w
czasie wojny różnymi traktatami o wzajemnym specjalnym statusie, braterstwie,
współpracy. Dziś w mediach słychać nawet bąknięcia o czymś w rodzaju
unii. Sentymentalnie rzecz biorąc jakby restauracji I Rzplitej Obojga Narodów.
Ale popatrzmy się na *casus* POPiS. **Moim zdaniem starcie jest nieuchronne!**
na naszych przywódców ludzi, którzy nie będą potrafili inaczej. Na placu
boju może pozostać tylko jeden.
Nie mam na myśli starcia zbrojnego (oby). Ale zajmę się tym w jakimś
następnym wpisie - mianowicie, jak będzie wyglądać nasza okolica zaraz po
wojnie. Natomiast teraz pomyślmy o tym, że nie liczy się nasz chwilowy stan
emocjonalny, lecz rozumne działania na przestrzeni wielu lat.
Był Polak-patriota, co przy wódki skrzynce
Zawierał przyjaźni pakt z Ukraińcem.
Od słowa do słowa
Dotarli do Lwowa
Ścierając się jak dwa odyńce.
Gdy bić się skończyli, trafili za kraty
Podarłszy w pamięci doniosłe traktaty:
Bo gdy przyjdzie czas –
Wy nas, a my was!
Po brzuchach! – i: budem rezaty
--------------------------------------------------------------------------------
📅 pią 06 stycznia 2023