💾 Archived View for nuclear.diy.net.pl › gemi › gemlog › zlew.gmi captured on 2024-03-21 at 15:13:41. Gemini links have been rewritten to link to archived content
⬅️ Previous capture (2023-04-26)
-=-=-=-=-=-=-
[09/04/2021]
protokół Gemini zyskuje coraz większą popularność, co mnie niezmiernie cieszy! ja sam odkrywam go codziennie i obserwuję jak przybywa nowych kapsuł i projektów. możemy w najbliższym czasie spodziewać się tego, że radykalnie wzrośnie oferta darmowego hostingu dla Gemini, pojawi się jeszcze więcej przeglądarek z dodatkowymi funkcjami, czy pluginy do Firefoxa, Chrome itd...
w moim przypadku Gemini trafiło idealnie w mój gust, w moją słabość do minimalizmu. przeniosłem w świat Gemini jakieś 70% mojego starego bloga (tematycznie) i uświadomiłem sobie, że publikowanie tutaj czegokolwiek jest... hmm... jak to nazwać? lżejsze? łatwiejsze? bardziej "beztroskie"?
chodzi o to, że nie siedzę nad Wordpress'em, nie walczę z kolejnymi wtyczkami, nie mam stresu, że na blogu rozłazi mi się CSS, nie poprawiam bez końca kolorystycznych motywów szablonu, w którym publikuję. oczywiście nie twierdzę, że Wordpress, to droga przez mękę :D bez jaj - po prostu chodzi mi o to, że w Gemini otwieram konsolę, tworzę nowy plik .gmi, piszę tekst, dodaję ewentualne linki do grafiki / zdjęcia / strony http, wrzucam to przez FTP na moją kapsułę i... mam kolejny wpis.
bez wtyczek, kilometrów kodu "otulającego" czysty tekst, bez bajerów, ale również bez liczników wejść, statystyk itp.
nigdy nie miałem pierdolca na punkcie widoczności mojego bloga, pilnego śledzenia ilości odwiedzin, liczby czytelników/-czek. szczytem moich "marketingowych" posunięć było stworzenie kanału bloga na Telegramie (uznałem ten komunikator na tyle "mainstreamowy", by nie tworzyć grupy dyskusyjnej bloga w sieci [matrix], czy MUC-a w protokole XMPP - świadomość, że tłumaczenie cierpliwie ludziom mało siedzącym w FOSS-świecie, czym jest [matrix], czy Jabber, sprawiła, że ręce mi z lekka opadły) oraz czatu bloga (obecnie również czatu tej mojej kapsuły w Gemini) tamże, oraz profil blogowy na Mastodonie.
rozmawiałem niedawno z koleżanką, która również bloguje. niemal natychmiast na początku pojawiły się takie pytania z jej strony: ile masz wejść dziennie? jaką masz statystykę? często coś wrzucasz na Instagrama? jak cię znaleźć na Facebooku?
yyyy... nie sprawdzałem ostatnio ile mam wejść, nie znam statystyk, nie mam, kurwa, Instagrama ani Faceshita...
więc co z ciebie za bloger?! nawet Twittera nie masz? co? Mastodona masz? nie znam, to jakaś aplikacja nowa? jakie Gemini? ja pierdolę, tekst jak z maszyny do pisania, hahaha, stary, co to ma być?! jak starodawne teksty biurowe, tu nic nie przyciąga czytelnika, to jest takie jakieś prostackie, kolumna tekstu i ... nic więcej!
dokładnie - ściana tekstu bez ozdóbek. dokładam kolejne cegiełki do tej ściany i nie jaram się samym minimalizmem formy, nie to mnie najbardziej zachwyca.
konsekwencją wyboru takiej formy publikacji w sieci jest z jednej strony cudowne odczucie: mam kompletnie wyjebane na statystyki, z tyłu głowy nie plączą się myśli odnośnie frekwencji odwiedzin mojej kapsuły, ale z drugiej strony mam do czynienia z dosyć ciężką konstatacją: twoimi narzędziami są tylko tekst i ewentualnie linki do grafik / zdjęć / stron http. nic więcej. owa kolumna tekstu musi obronić się sama, bez ozdóbek i pluginów. na horyzoncie pojawia się jakże banalna myśl: liczy się treść (sic!).
nie od dzisiaj przeraża mnie trywializacja i infantylizacja treści internetowych. pomijam tutaj mainstream i mass-media bezceremonialnie wciskające nam tony filmików i obrazków z podpisami, nazywając to "newsem". chodzi o rzesze internautów bezmyślnie wytresowanych w tej obłędnej konwencji.
w internecie posługiwanie się skrótowcami i emojis, to już standard w komunikacji indywidualnej i na czatach. w większości przypadków emocje rozbudzają nie merytoryczne aspekty rozmów, ale prywatne wycieczki, hejt i trolling.
szczególnie ta ostatnia zaraza i wkurwia i załamuje jednocześnie. trolling bowiem jest krzywym zwierciadłem jakości współczesnych kontaktów w internecie. miliony zjebanych wtórnych analfabetów, względnie sfrustrowanych matołów z wydumanym ego, zatruwają każde forum, dyskusję, komentarze. trolling polityczny natomiast realizuje konkretne zlecenia dezinformacyjne i często potrafi zniszczyć adwersarzom prywatne życie w realu.
jedno jest pewne: kultura czytania tekstu ze zrozumieniem, bez względu na pojemność tegoż, zeszła na najdalszy plan. przyciągać ma szokujące zdjęcie / video, a dopełnieniem informacji są dwa, trzy lakoniczne zdania + 666 km komentarzy pod każdym newsem, koniecznie z bluzgami, z kłębowiskiem fake-shitu.
nie interesuje mnie to, czy Gemini uzdrowi, zmieni, zrewolucjonizuje dyskurs w internecie. sama specyfika tego protokołu stawia na wartość informacji i wymagającego odbiorcę, wiedzącego co chce przeczytać i świadomego wartości danych treści. to już daje przewagę Gemini nad http, a co za tym idzie, przewagę reflekcji nad bezmyślnym łykaniem memów, quasi-newsów i wszelkiego śmiecia dumnie nazywanego, ekhm... kontentem.
··· podkład muzyczny: Eternal Rot, Psychonaut 4