💾 Archived View for sdf.org › flamenco › 2016-07-28_glod-i-rabunki.gmi captured on 2023-12-28 at 16:41:18. Gemini links have been rewritten to link to archived content
-=-=-=-=-=-=-
Wyjazd urlopowy przeszedł jak z bicza trzasł. Wróciliśmy do pasieki, bo do
czego? Do domu?
Zapowiedź głodu z końca czerwca się sprawdziła. Na ramkach można było
podziwiać realizację filozoficznej pustki, pszczół zaczęło ubywać, a my
doszliśmy do wniosku, że matki nam poginęły. W związku z tym zakupiliśmy
kolejne 6 sztuk (3 Nieski i 3 Muchurskie) z Parzniewa i podaliśmy. W czasie
wyjazdu urlopowego akurat minął termin unasiennienia się matek, więc
przyszła pora sprawdzić sukces (lub porażkę).
=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2016-07-19/20160719_Y02_czerw01.
jpg Czerw garbaty [IMG]
W niektórych rodzinach dało się zauważyć kółeczka (wielkości spodeczka)
czerwiu. A w innych pojawiły się komórki znacznie wystające ponad poziom
sąsiednich. Szybki sprawdzian w książkach i internecie dał odpowiedź:
czerw garbaty. Rodzina nie dorobiła się matki i porzuciła wszelkie starania.
Niektóre z robotnic zaczęły składać jaja trutowe. I taki bałagan się
zrobił na ramkach.
Metod na likwidację tak zwanych trutówek jest pewnie ze 150, ale żadna nie
daje wysokiego prawdopodobieństwa sukcesu. Postanowiłem zatem polegać na
radach Michaela Busha, pszczelarza naturalnego z USA, który zaleca w takie
sytuacji po prostu zlikwidować rodzinę. Pszczoły, które przedstawiają
sobą jeszcze jakąś wartość, zostaną przyjęte przez inne rodziny.
Trutówki nie mają szans.
=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2016-07-25/20160725_01_rozsypane
_chca_wejsc.jpg Rozsypane pszczoły dążą do nowego ula [IMG]
Robi się to tak, że najpierw szczodrze trzeba podymić do ula, aby wywołać
w środku alarm pożarowy. Pszczoły opiją się zapasami miodu szykując się
do sygnału ewakuacji. Wtedy bierzemy cały ul, odnosimy na stronę i tam
energicznie wytrząsamy wszystkie ramki na trawę, czy co tam nam służy na
podłoże. Już po kilku sekundach najobrotniejsze z pszczół zaczną się
dobijać do uli, które stały w pobliżu ich niegdysiejszego mieszkania, a te
mniej obrotne zasiądą jak najbliżej miejsca, gdzie kiedyś znajdował się
wylotek. Kiedy zakończymy wytrząsanie, możemy pusty ul sprzątnąć i
ustawić gdzieś z boku, byle nie na starym miejscu - pszczoły bardzo chętnie
się z powrotem do niego wsiedlą, a nie o to nam chodzi.
Czas głodu zaowocował interesującą przygodą. Do garażu, gdzie
przechowywaliśmy stare plastry po czerwiu trutowym, przyleciały bardzo
licznie pszczoły. Były tak zajęte patroszeniem w poszukiwaniu jakichkolwiek
śladów pożywienia, że w ogóle nie zwracały uwagi na ludzi.
Ileż można jednakowoż gapić się na latające po garażu pszczoły? Otóż
nie każdy to może wytrzymać, ale niektórzy - owszem. Starsza córka porwana
ciekawością, bez wiedzy i zgody opiekunów prawnych udała się badać
błonkoskrzydłe. Oczywiście nie zabrała ze sobą żadnej osłony.
Dowiedziałem się o tym po fakcie, gdy na swoim urządzeniu przenośnym
zobaczyłem taki mniej więcej film:
Koledzy pszczelarze zaproponowali taki oto sposób na zakładanie nowej rodziny:
1. Wyczekać na okres głodu.
2. Wstawić do pustego ula ramkę z miodem i pyłkiem.
3. Poczekać, aż się zlecą rabusie z sąsiednich pasiek.
4. Jak się zlecą i dobrze obsiądą ramkę miodo-pyłkową, dodać im ramkę
z czerwiem otwartym oraz jajkami, zamknąć wylotek i zostawić do jutra.
5. Następnego dnia można spokojnie otwierać wylotek: nowa rodzina właśnie
sobie wychowuje matkę.
6. Koniecznie podkarmiać, żeby nie poczuły głodu, bo zjedzą larwy.
Jest tylko taki problem, że aby zrealizować punkt nr 6., trzeba przewidująco
zachować trochę ramek pokarmowych. I utrzymywać jakieś inne rodziny
sztucznie w złudzeniu obfitości, aby ich matki czerwiły w okresie głodu,
inaczej nie będzie jajek. Jeżeli ta sztuczna rodzinka będzie zbyt mała, w
następnym kroku da się wyrabować następnym falom rabusiów. Trzeba
pamiętać, aby wylotek był otwarty na szerokość jednej pszczoły (inaczej:
szerokość palca padalca).
Cóż, pszczoły odwiedzały nas, dopóki było co rabować. Na próbę
wykładaliśmy im a to syrop cukrowy, a to dżem - żeby sprawdzić, co je
przywabia.
Oprócz tego końcówka lipca związana była z dalszym rozsypywaniem rodzin,
których łącznie musieliśmy zlikwidować cztery. Zdecydowaliśmy też na
próbę podkarmić kilka innych, bo głód się nie kończył, a wyglądały na
mocno przerzedzone... W tym celu po raz pierwszy w życiu sporządziłem syrop
cukrowy w proporcji 3:2 (cukier do wody, ale może winno być na odwrót?).
Pszczoły pobrały to z satysfakcją, ale po chwili zrozumiałem, że było to
działanie bez sensu: z uli dobywał się kwaśny zapach spadzi liściastej.
Głód się właśnie kończył.
=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2016-07-23/20160723_03_karmienie
_rojki.jpg Karmienie interwencyjne [IMG]
Dosłownie.
📅 czw 28 lipca 2016