💾 Archived View for sdf.org › flamenco › 2016-03-20_przygotowania.gmi captured on 2024-06-19 at 22:49:04. Gemini links have been rewritten to link to archived content

View Raw

More Information

-=-=-=-=-=-=-

Zimowe przygotowania i rozmyślania

Łatwo było pomyśleć, trudniej zrobić. Lektury sprzed lat nie mogły

pomóc. Stan finansów również nie pozwalał na podejmowanie pochopnych

decyzji (które w końcu podjęliśmy). Najsampierw zatem zamówiliśmy 3

odkłady (czyli takie startowe rodzinki pszczele, nieduże, ale zdolne do

samodzielnego życia), z myślą, że od wujka-pszczelarza pożyczymy ule (na

co się zgodził) i jakoś to będzie. Ale przyjaciel-mentor od razu

zapowiedział, że takie odkłady w tym sezonie nie dostarczą nam ani radości

obcowania z pszczołami (1), ani miodu (2).

1. Ponieważ odkład taki składa się z ramki z pokarmem (czyli zasadniczo

miodem i pyłkiem) oraz dwóch ramek z czerwiem (czyli jajkami i larwami

pszczelimi) obsiadanych przez pszczoły oraz ich matkę-królową, jest on za

mały, aby zrobić w tym sezonie coś więcej, niż tylko urosnąć. A żeby

rósł, należy mu jak najmniej przeszkadzać. Najlepiej w ogóle. Czyli nie

chodzić do niego, nie otwierać ula, nie zaglądać, nie męczyć. Co

najwyżej można z daleka obserwować wylotek (czyli lotnisko na wejściu do

ula) - to pszczołom nie szkodzi. Czyli hodowla takiego odkładu niewiele się

różni od rozrywki polegającej na przekopaniu grządki pod pietruszkę.

Przekopiesz, posadzisz i.. czekasz.

2. Miodu taki odkład nie da. Cały zbiór dokonywany przez te nieliczne

pszczoły, które w komplecie dostaniemy, zajęte będą gromadzeniem zapasów

na przeżycie rodziny. A jeżeli pogoda nie dopisze, to i tak trzeba będzie

podkarmiać, bo taka mała rodzinka może sobie nie dać rady. A jeżeli

rodzinka nie zdoła odpowiednio urosnąć, to jeszcze grozi jej śmierć w

zimie. A zatem zabieranie jej miodu nie wchodzi w grę. A przecież pszczoły

trzymamy dla miodu, prawda?

I tak się złożyło, że kiedyś spotkaliśmy się z bratem i

opowiedzieliśmy o naszym pomyśle postawienia pszczół. Jeszcze tego samego

wieczoru zadzwoniłem do sprzedawcy odkładów, aby zwiększyć zamówienie o

kolejne 3 mini-rodzinki.

To już razem było 6 (słownie: sześć).

W międzyczasie zaczęły się poszukiwania miejsca, na którym można by te

ule postawić. Pod domem - protest pozostałych użytkowników działki.

Znakiem tego trzeba szukać gdzie indziej. Zapytałem się zatem (pośród

innych rozpatrywanych możliwości) kolegi, czy może u niego? By? Można?

Jeszcze tego samego wieczoru zadzwoniłem do sprzedawcy odkładów, aby

zwiększyć zamówienie o kolejne 3 mini-rodzinki.

To już razem było 9 (słownie: dziewięć).

A dziewięć rodzin pszczelich to już pasieka pełną gębą, hoho! Ale

mieliśmy też zaklepane miejsce, gdzie te ule postawimy. Pozostało szykować

się do tego wielkiego dnia.

A nie miał on bynajmniej nadejść szybko: aby z rodziny pszczelej można

było wydzielić odkład (czyli kolejną mini-rodzinkę), trzeba jej najpierw

pozwolić zregenerować się po trudach zimy. Dla pszczół zima kończy się

wraz z tak zwanym pierwszym oblotem oczyszczającym. Wypada to zwykle w drugiej

połowie lutego, lub na początku marca. Wtedy też pojawia się pierwszy tak

zwany pożytek - jedzenie dla pszczół. Pierwszy pożytek to przede wszystkim

pyłek, który stanowi źródło białka, witamin i tłuszczów, niezbędnych

nie tylko pszczołom, ale także nowym larwom.

http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2016-08-27/001.jpg

Pszczółki przed ulem [IMG]

Zanim rodzina odzyska siły, może minąć miesiąc i więcej. A potem

następuje okres wzrostu, kiedy pszczół szybko przybywa, kwitnie coraz

więcej kwiatów (prawda, jak to wszystko mądrze urządzone? To się dzieje

równocześnie!), więcej pszczół, więcej kwiatów... I tak kolejny miesiąc.

W końcu rodzina pszczela osiąga swoją optymalną wielkość, w przyrodzie

następuje kulminacja kwitnienia, czyli zasobów pokarmowych jest po prostu

mnóstwo. Nadchodzi tak zwany okres rójkowy, kiedy pszczoły dochodzą do

wniosku, że pora się rozmnożyć. Ale nie pojedyncze owady, tylko całe

pszczele rodziny - tworzą nową kolonię, w nowym miejscu. Wygląda to dość

dramatycznie, a wielu pszczelarzy tego nie lubi, bo połowa pszczół w ciągu

kilku minut potrafi zniknąć z ula i zabrać ze sobą starą matkę-królową.

Tak czy owak, jest to najlepszy moment na tworzenie wspomnianych odkładów -

mniej więcej od połowy maja.

Wniosek z powyższego taki, że zamówienie nasze zostałoby zrealizowane pod

koniec maja, gdyby szczęście nam dopisało. A tu kolejne lektury, plany,

plany w planach, rozmowy...

Mejl z 15 lutego do mentora:

--------------------------------------------------------------------------------

Choroba postępuje. Przyszywany wujek ma w składziku stare Dadanty, których

używał, zanim nie przeszedł na wielkopolskie. Powiedział, że pożyczy.

Szukamy miejsca na pasiekę (od wczoraj wieczór pomysłów zaczęło

przybywać, mózg przełamał Bezbramną Zaporę). Ponieważ dojrzewamy do

zakupu odkładów (podobno trzeba zamawiać teraz, a odbiór w czerwcu-lipcu),

to myślimy, żeby do momentu bulenia za odkłady kupić ule.

Albo wziąć i oczyścić+wypalić te stare Dadanty... One są kompletne,

mają wszystko, wujek używał ich przez lata. Musielibyśmy tylko sobie kupić

podkurzacz, dłuto i bluzy ochronne.*

Jakie jest Twoje zdanie po doświadczeniu z warszawskimi, które ciągle u

Ciebie stoją? Warto wejść w byle ul (on ma ich na składzie kilkanaście,

więc na pewien czas wystarczy), czy od razu w jakiś docelowy?

Ja jestem za oszczędzaniem kasy, ale brakuje mi wiedzy.

--------------------------------------------------------------------------------

Odpowiedź:

--------------------------------------------------------------------------------

Jak stare przysłowie pszczół mówi: jeśli nie wiesz co zrobić to rób co

możesz :)*

Dadanty są trudne w gospodarowaniu na moich terenach ale w twoich powinno

się dobrze gospodarować.

Ja bym jednak postarał się o zsypańce w maju i matki - ktoś z

doświadczeniem pomoże ci je osiedlić w ulu albo zrobimy to na telefon :)

Wówczas jest szansa że jeszcze dostaniesz miodu na czerwiec/lipiec. Jak

weźmiesz odkłady to raczej miodu nie weźmiesz - jedynie zazimujesz pszczoły.

Sprawdź czy masz węzę a reszta sprzętu to jak pisałeś.

--------------------------------------------------------------------------------

Jeszcze nie mieliśmy pszczół, ale już założyliśmy pasiekę. Czyli

zarejestrowaliśmy ją u Powiatowego Inspektora Weterynarii. Zapisaliśmy się

także do lokalnego koła pszczelarskiego.

Wykład dr Trzebińskiego (16 lutego):

pszczelarz (w przeliczeniu na wartość zapylania jego pszczół), to Polskie

PKB byłoby kilkukrotnie wyższe niż PKB reszty świata razem wziętej.*

17 lutego policzyłem, że...

... w zasadzie wszystkie ule mają podobną pojemność. Wynikałoby z tego,

że to zupełnie obojętne, jakim typem ula, jakim typem ramki będziemy się

posługiwać. A jednak tyle rozmiarów i systemów na świecie funkcjonuje...

20 lutego zaczęliśmy szukać pełnych rodzin pszczelich. Z ulami!

Jak przeglądam notatki, ze zdumieniem konstatuję, że to nie były tygodnie,

tylko zaledwie dni! Temperatura rosła, choroba pszczela postępowała w

błyskawicznym tempie. Mitygujące mejle od mentora powstrzymywały mnie od

zakupu zupełnie w tym momencie niepotrzebnych rzeczy, ale nie mogły

powstrzymać od najważniejszego: zaczęliśmy szukać pełnych rodzin z

kompletnymi ulami. Aby zacząć pszczelarzenie pełną gębą już w tym

sezonie. Wcześniejsze rozmyślania dały taki wynik, że jeżeli tego nie

zrobimy, na radość z obcowania z pszczołami przyjdzie nam czekać rok. A nie

chcieliśmy czekać.

📅 nie 20 marca 2016

↩ Index (Strona główna)

📁 Pasieka - Wspomnienia

#wspomnienia