💾 Archived View for danieljanus.pl › czytatki › 2020 › 30.gmi captured on 2023-06-16 at 16:30:08. Gemini links have been rewritten to link to archived content

View Raw

More Information

⬅️ Previous capture (2022-06-03)

-=-=-=-=-=-=-

30. Alistair MacLean, The Guns of Navarone

Rzadko czytam książki o wojnie, ale akurat wpadła mi w ręce najklasyczniejsza książka MacLeana. I nie żałuję.

Cofam się myślami o trzynaście lat, kiedy robiłem notatkę z przeczytanej właśnie „Ściany”, zbioru opowiadań Wasila Bykaua. Pisałem wtedy, że te opowiadania są prawie jak haiku: bardzo minimalistyczne. Jeden wątek, jedna historia, oszczędnie nakreślone tło, ani jednego niepotrzebnego słowa.

Podobne wrażenie mam teraz myśląc o „Działach…”. Nie ma tu wielu planów, nieliniowej narracji, szerokiego grona bohaterów. Nie trzeba. Jest jeden epizod, który nie wydarzył się naprawdę w II wojnie światowej, ale mógł. Jedna niewielka, górzysta wyspa na Morzu Egejskim u wybrzeży Grecji, dwa wielkie ufortyfikowane działa na niedostępnych klifach i zagrażające bezpieczeństwu alianckich okrętów – i piątka straceńców, którym przypada w udziale zadanie niewykonalne: wysadzić działa Nawarony jak Kmicic kolubrynę, unieszkodliwiając po drodze cały garnizon uzbrojonych po zęby Niemców jak Kuklinowskiego.

Siła dział tkwi w ich niedostępności (klify na prawie całej wyspie opadają ku morzu pionowymi, niezdobytymi ścianami). Siła „Dział”, mam wrażenie, też tkwi w niedostępności Nawarony, jakby wyłączonej ze świata i istniejącej jako jedyna we własnym wycinku rzeczywistości. Dzięki temu sceny, których jesteśmy świadkami, opisywane przez MacLeana językiem nader plastycznym – oszczędnym, kiedy trzeba, to znów pełnym pietyzmu – mrożą krew w żyłach przy najdrobniejszym potknięciu bohaterów. Najzupełniej dosłownie jak przy wspinaczce górskiej: bo któż inny, jak nie wytrawni himalaiści, mieliby cień szansy w takim położeniu?

I jak przy wspinaczce górskiej, tak tu absolutne zaufanie jest kluczową sprawą. Śpiewa mi w głowie Wysocki:

Gdy nie skomlał, nie skarżył się,

choć pochmurny i zły, lecz szedł

i gdy nawet odpadłeś ty,

to on drżał, ale trwał;

jeśli z tobą jak w dym, tak gnał,

a na grani się śmiał –

wiesz, że możesz zaufać mu,

tak jak sobie byś mógł.

Dodatkowy bonus mam taki, że nie widziałem filmu, dzięki czemu mogłem sobie namalować w głowie własną Nawaronę, zamiast widzieć tę Thompsona.