💾 Archived View for rawtext.club › ~faildev_mode › gemlog › www-evolution.gmi captured on 2023-03-20 at 18:34:05. Gemini links have been rewritten to link to archived content

View Raw

More Information

➡️ Next capture (2023-07-22)

-=-=-=-=-=-=-

2023-02-05

Ewolucja www

WWW (ang. World Wide Web). Coraz rzadziej słyszę ten skrót. Coraz częściej jest on zastępowany słowem "web", albo po prostu "Internet", które choć ma swoje ściśle określone znaczenie, jest różnie rozumiany. Czasami zgodnie z założeniem, czyli jako globalna sieć komputerowa. Czasami jako zestaw technologii html, css, javascript i protokołu http(s), czyli ów web właśnie. Czasami Internet jest utożsamiany z Wi-Fi, choć de facto istnieją sieci Wi-Fi bez dostępu do Internetu. W skrajnych wypadkach dla niektórych Internet = Google (lub Facebook, choć osobiście się nie spotkałem).

WWW to tylko jedna z technologii sieciowych. W przeszłości obok IRC, FTP i email została wymyślona jako zbiór połączonych ze sobą dokumentów tekstowych. Fundamentem www są odnośniki do innych dokumentów, nawet znajdujących się na innych serwerach. Strony www składają się z kodu w opartym na XML HTML-u, który początkowo umożliwiał proste formatowanie – nagłówki, kursywa, tekst preformatowany, etc., który z czasem urósł do ogromnych rozmiarów. Podczas jego rozwoju podjęto wiele niezbyt dobrych decyzji, które obecnie stanowią przyczynę zmory prywatności w Internecie. Każda strona, którą odwiedzamy może przyczepić nam "ogon", który będzie za nami podążał podczas naszej dalszej wędrówki po sieci. Jednym z najbardziej krytykowanych przeze mnie pomysłów jest javascript, który automatycznie się pobiera i wykonuje w naszej przeglądarce. Inną taką złą decyzją były pliki cookies "3rd-party", które coraz częściej uznaje się za przestarzałe (mimo to wciąż wiele stron z nich korzysta). Albo ciąg user-agent przedstawiający serwerom www przeglądarkę z jakiej korzystamy, co jest wykorzystywane do dyskryminowania przeglądarek, które nie są Google Chrome. I wciąż do web-u dokładane są nowe technologie: canvas, webgl, web assembly, web bluetooth, web usb, service workers, powiadomienia push, PWA, które niejako czynią z przeglądarki www system operacyjny. Bardzo trudno byłoby stworzyć nową przeglądarkę od zera, która obsługiwałaby te wszystkie technologie. Właściwie, byłoby to tak ogromne przedsięwzięcie, że mogą sobie na nie pozwolić tylko wielkie korporacje. W tym wszystkim zapomnieliśmy, że przecież chodziło tylko o połączone ze sobą dokumenty tekstowe!

Aż pewnego pięknego dnia niejaki "Solderpunk" stwierdził, że ma już tego dość. Chce z powrotem dokumentów tekstowych połączonych ze sobą linkami, jak za starych dobrych dni gophera, które po prostu robią to co mają robić i nic poza tym. Tak narodziło się nasze piękne gemini, rzekłbym ostoja wolności i spokojna oaza pośród burz i sztormów www już dawno przejętego przez korporacje, przepełnionego polityką, gdzie nie ma miejsca dla człowieka. Tutaj niczym w epoce renesansu, odradzają się antyczne wartości i wzorce z dni, kiedy i web był miejscem, w którym ludzie spotykali się i robili fajne rzeczy. Żałuję, że nie pamiętam tych czasów, bowiem gdy ja zaczynałem korzystać z Internetu, one właśnie się kończyły (wtedy przynajmniej można było zapisać stronę w pliku html, zgrać ją na pendrive i przeczytać w domu, teraz nie ma tak łatwo).

Miałem natomiast okazję obejrzeć ostatnio kilka starych stron z lat '90 (lub w stylu z lat '90?) na neocities.org[1], kolorowe, kreatywne, "podskakujące", pełne gifów, choć może obrazki nie są w najlepszej jakości; pełne życia, nie takie szare i ponure jak późniejsze strony z epoki web2. Mimo, iż nigdy nie doświadczyłem tego dzikiego webu, to przeglądając je, coś się we mnie odzywało, jakiś duch nostalgii i tęsknoty za rajem utraconym, cieszyłem się jak dziecko z drobnych rzeczy, sprawiających frajdę, tak innych od tego z czym przyszło mi żyć. Podobny smutek i żal odczuwałem patrząc na przesuwające się wykresy, w których Google wysuwał się na przód, zostawiając konkurencję daleko w tyle.[2]

[1] neocities.org

[2] przykład

Zadziała się jednak inna rzecz: nie mogłem w pełni oddać się eksploracji, ponieważ moje dotychczasowe doświadczenia z webem mi na to nie pozwalały. Nerwowo sprawdzałem certyfikaty TLS, obawiałem się reklam, że nagle strona będzie chciała mój adres email, albo żebym zaakceptował ich politykę prywatności, albo że osadzona gierka to tylko demo, że będą mikropłatności, etc., etc. Tak wygląda migracja z web2 do web1, człowiek spodziewa się, że na każdym kroku "oni" będą chcieli go wykorzystać, wydoić z pieniędzy i danych. A jak wyglądała migracja z web1 do web2? Przypuszczalnie ludzie nieświadomi potencjalnych zagrożeń i nadużyć jakie umożliwiają webowe technologie entuzjastycznie weszli w nowy świat, przyjęli korporacje z otwartymi ramionami, bo w końcu dzięki nim na pewno web stanie się popularniejszy, bardziej mainstreamowy... tak sobie wyobrażam, że tak mogło być. Dzisiaj fediverse stoi przed dokładnie tym samym zagrożeniem: korporacje już zastawiają swoje sidła, ale czy damy się na nie złapać, czy może wyciągnęliśmy już wnioski z historii?

Ciąg dalszy nastąpi.