💾 Archived View for rawtext.club › ~deerbard › glog › 2022-05-31-perfect-internet-experience.gmi captured on 2022-06-03 at 22:49:02. Gemini links have been rewritten to link to archived content

View Raw

More Information

➡️ Next capture (2024-05-26)

-=-=-=-=-=-=-

idealne doświadczanie internetu / the perfect internet experience

PL

Do napisania tego wpisu zainspirował mnie wpis adou, kolejny już wpis o perypetiach związanych z zachowaniem odpowiedniej higieny i dyscypliny korzystania z internetu, jaki zdarzyło mi się czytać. Postanowiłem więc napisać o własnych odczuciach na ten temat, aby lepiej zrozumieć swoje stanowisko, problemy i cele do osiągnięcia. Poniższy tekst zacząłem pisać pięć dni temu. Pisząc zrozumiałem pewne kwestie i wyraziłem cele jakie chciałbym osiągnąć. Dziś poprawiłem więc całość do obecnej wersji. Jest to wpis o moim postrzeganiu zagrożeń płynących z użytkowania internetu i przede wszystkim o tym jak sobie z nimi radzę.

wpis adou

Śnię o internecie, który jest w stu procentach pożytecznym dodatkiem mojego życia. Korzystam z internetu, który jest conajmniej w połowie zjadaczem mojego życia.

Przyczyny są różne. Od mojej osobowości, przez błędne nawyki i oszałamiającą ilość informacji zawartych w internecie, aż po celowe projektowanie znacznych jego obszarów tak by uzależniały i zamieniały nas w bezwolnych konsumentów. Od lat towarzyszy mi poczucie braku kontroli nad tym na co i ile czasu poświęcam i narasta we mnie chęć uwolnienia się z lepkiej, niby pajęczej sieci (sic!) internetu. Zauważyłem ostatnio, że poczucie to wydaje mi się tak oczywiste, że zapominam, że inni mogą postrzegać sprawę całkiem inaczej i niezależnie od przyczyn inaczej artykułować swoją relację z internetem. Jednocześnie jednak wciąż wzrastająca popularność protokołu gemini zdaje się wskazywać, że moje odczucia nie są przynajmniej odosobnione. Gemini spodobało mi się bardzo „od pierwszego wejrzenia” i choć z początku wydawało się poza zasięgiem moich umiejętności technicznych (a raczej ich braku), z niewielką dozą pomocy ze strony innych użytkowników udało mi się uzyskać do niego dostęp nie tylko jako odbiorcy treści ale i twórcy własnej kapsuły (strony), choć jednocześnie wciąż nie mam pojęcia jak zbudować nawet najprostszą stronę www (moją kapsułę w świecie https zawdzięczam innemu użytkownikowi slownetu, który udostępnił mi swój skrypt do tłumaczenia plików .gmi na .html). Od tej pory (już od ponad roku) z mniejszym lub większym natężeniem eksploruję przestrzeń gemini i sam publikuję nowe treści i niezmiennie czuję się tu jak w bezpiecznej, cichej przystani w kontraście do wiecznie wzburzonego oceanu www, pełnego wirów i niebezpiecznych potworów. Tu życie toczy się odpowiadającym mi powolnym rytmem. Przeważnie. Bo i tu ilość informacji rośnie i pojawiają się miejsca, które przypominają wciągające wiry internetowych social mediów. Z jednej strony cieszą, pozwalają wejść w łatwiejszą interakcję, dostać szybką odpowiedź lub bardzo wiele wpisów do wyboru. Z drugiej jakże blisko już lawiruję od kompulsywnego sprawdzania odpowiedzi i „lajków” gdy zaglądam ostatnio na „Station” albo odświeżania by zobaczyć czy pojawiły się nowe wpisy na Antenie. Póki co jednak nie czuję potrzeby, by omijać te miejsca. Wciąż są na peryferiach moich podróży w (po)wolnym internecie. I może nigdy nie będzie problemem w swej czysto tekstowej formie i będąc używanym przez ludzi skłonnych do refleksji i przemyślanych, a nie pośpiesznych i emocjonalnych odpowiedzi.

Station

Antenna

Nie chcę uciekać

Chyba od początku istnienia gemini toczy się dyskusja na temat jak uchronić tę przestrzeń od zagrożeń zwykłego internetu. I nie wiem czy jakiś konsensus istnieje albo może nawet zaistnieć, bo każdy użytkownik ma nieco inne zdanie i potrzeby, a użytkowników przybywa. Ja przychylam się do zdania że najważniejsza jest surowość (sam tekst) i pewien próg niedostępności (oddzielna przeglądarka aktywny wysiłek potrzebny do wyszukiwania treści). Paradoksalnie ta sama surowość (prostota czystego tekstu) sprawia, że gdy przekroczymy już próg niedostępności okazuje się, że być może to tu jest łatwiej funkcjonować. Przy niewiele większym wysiłu zyskujemy całkowitą kontrolę nad tym co i jak publikujemy i czytamy.

W pierwszym odruchu dodać chciałem do listy niezbędnych wymogów także brak dużych ośrodków ciążenia, tych wirów przyciągających do siebie uwagę, ułatwiających szybkie odpowiedzi, nie mówiąc o „lajkowaniu”. Być może jednak nie w tym rzecz, by tworzyć nieskończoną listę ograniczeń potrzebnych do idealnego dla mnie odbioru treści w internecie. To moja higiena korzystania z niego ma sprawiać, że w centrum mojej uwagi znajdują się te rejony, które uważam za najbardziej wartościowe. A więc czytane jak i tworzone przeze mnie dłuższe, przemyślane wypowiedzi w osobistych kapsułach w gemini. Zaś w zwykłym internecie w moim wypadku będą to głównie podcasty i rozmowy, moje własne dyskusje z innymi użytkownikami internetu, a już bardziej sporadycznie czytane artykuły i blogi. Używam więc dodatków do przeglądarki, które pomagają mi oddzielić się od niepotrzebnego chaosu i uzależniających wirów, staram się też ograniczać czas spędzany na stronach, które wciągają. To niełatwe zadanie. Ale ja nie chcę uciekać. Chcę korzystać na własnych zasadach i czerpać to, czego potrzebuję.

Największym problemem z jakim się mierzę w kwestii produktywnego korzystania z internetu jest ciągły, bezwysiłkowy dostęp do wszelkiej treści. Poczucie, że w dowolnej chwili jestem dwa kliknięcia od każdego możliwego internetowego wiru, który może oderwać mnie od tego co robię i wciągnąć w łatwą rozrywkę sprawia że pomimo wieloletniej praktyki wciąż co jakiś czas przegrywam ze zjadaczami czasu i życia. Chwila nieuwagi i gdzieś przepada mi dziesięć, trzydzieści, sto dwadzieścia minut. W moim wypadku największy problem stanowią:

- treści na Youtube, których tak naprawdę nie potrzebuję

- proste gry strategiczne w przeglądarce internetowej, które mnie wciągają do tego stopnia że kompletnie się zapominam

- bezmyślne scrollowanie social mediów, „lajkowanie” itd zamiast aktywnej interakcji z użytkownikami i rozmów

Metody naprawy stanu rzeczy dopasować trzeba do własnych potrzeb i możliwości. Pracuję na komputerze i nie chcę rezygnować z ciągłęgo połączenia z internetem dla dwóch powodów: Często słucham radia internetowego lub podcastu w tle, oraz najbardziej oczywista rzecz, czasem potrzebuję dostępu do informacji na bierząco. Pozostaje więc zablokowanie niechcianych treści. Metodą prób i błędów doszedłem do tego, że w moim wypadku nie sprawdza się kompletne blokowanie „na zawsze”, zwłaszcza jeśli w ten sposób blokując cały serwis odcinam się też od pożądanych treści. Prędzej czy później odbija się to czkawką i w którymś momencie wracam do nich ze wzmożoną siłą. Zakazany owoc smakuje najlepiej. Nawet jeśli mam zgagę za każdym razem gdy się go najem.

Moja higiena internetowa

Zamiast tego więc staram się przesunąć pokusy na dalszy plan, odsunąć je od siebie. Niech tam sobie gdzieś są, ale nie w centrum uwagi. Stosuję w tym celu:

Na social media i gry:

- dodatek do przeglądarki „leechblock”, który jest bardzo wyrafinowanym narzędziem do blokowania stron w konkretnych przedziałach czasowych. Aby wejść w ustawienia muszę wpisać wymyślone przez siebie lub losowo wygenerowane hasło. Wszystko to nadal nie jest przeszkodą, jeśli na prawdę mam ochotę tracić czas, jednak wystarcza mi by całkiem sensownie kontrolować użytkowanie social mediów. Z grami jest mi trudniej. Tu jednak odkryłem niedawno jeszcze jedną dodatkową opcję - blokada możliwości zmieniania opcji ustawień dodatku dla konkretnej kategorii (jak gry) w czasie gdy na kategorię nałożyłem blokadę. Zmienić opcje pod wpływem nagłego impulsu chęci prokrastynacji mogę tylko w tym czasie, gdy sam sobie pozwoliłem grać. W najgorszym więc razie raz w tygodniu przedłużę sobie czas na granie. Sprawdzam dopiero na ile mi to pomoże na dluższą metę, ale wygląda obiecująco.

Na Youtube:

- dodatek do przeglądarki „DF Youtube” który pozwala mi wyczyścić Youtuba ze wszystkich podpowiedzi kolejnych filmików do obejrzenia, oraz podpowiedzi filmików na stronie głównej. W połączeniu z dodatkiem „leechblock” odjęło mi to sporo problemów z pamiętaniem o powstrzymaniu się od obejrzenia kolejnego i kolejnego filmiku.

- FreeTube. Ostatnio zamiast w przeglądarce, włączam filmy w tej aplikacji. Póki co działa to dobrze i również pozwala na blokowanie podpowiedzi, pozostaję więc tylko z jednym filmikiem, który włączyłem sobie do odsłuchania.

DF Youtube

leechblock

Freetube

Najlepiej sprawa się ma z pisaniem (aż żaluję, że nie jestem pisarzem lub programistą), tu włączać PCta w ogóle nie potrzbuję, dzięki staremu laptopowi z małym ekranem. Nawet gdyby zachciało mi się na nim grać, to brak myszki powoduje że właściwie się nie da. Idealna maszyna do pisania.

Używanie social mediów na telefonie:

Sprawa ogranicza się wyłącznie do serwisu mikrobloggingowego Mastodon, którego używam na telefownie używając aplikacji Fedilab. Aby ograniczyć czas spędzany na bezcelowym przeglądaniu wpisów w Fedilabie odkładam telefon w miejsce oddalone od biurka. Jedyny problem to pilnowanie, by tam pozostawał zamiast pojawiać się to tu to tam w różnych miejscach w mieszkaniu by znów powrócić do moich rąk. Najtrudniej jest mi nad tym zapanować wieczorem. Najłatwiej byłoby aplikację wykasować, ale przydaje mi się ona w dwójnasób - do komunikacji w ważnych sprawach (np w sprawie zlecenia) w czasie, gdy social media mam zablokowane na komputerze i do łatwego uploadowania zdjęć którymi się dzielę (łatwiej jest mi przesłać zdjęcia z aparatu na telefon niż na komputer). Z tych powodów postanowiłem nie kasować na na razie aplikacji z telefonu a zamiast tego pracować nad bardziej świadomym użytkowaniem tego urządzenia.

Najsłabiej działającym u mnie obecnie rejonem jest Discord. Można na nim spotkać wiele ciekawych osób i kanałów, jednak z dużym trudem przychodzi mi nie marnowanie na nim czasu na rozmowy o niczym ważnym czy czytanie publicznie prowadzonych rozmów w niepewności, czy niosą one jakiekolwiek ciekawe dla mnie treści. Jest to kolejna studnia bez dna, z której nie chcę uciekać z podkulonym ogonem. Chcę czerpać tyle ile chcę i kiedy chcę.

Idealne doświadczenie internetu - potrzeby

1. Internet (a dokładniej wszystkie jego poszczególne komponenty, z jakich korzystam) musi mieć swoje bardzo określone miejsce w hierachii wartości. Jeśli przeszkadza zamiast pomagać wyższym celom, muszę umieć odłączyć się od niego.

2. Moje doświadczanie internetu powinno ułatwiać, nie utrudniać skupienie na pożądanych treściach i możliwie odciążać mnie od potrzeby nieustannego pilnowania by moja uwaga nie została skierowana na boczne tory.

2.a. Jednocześnie muszę pozostawić wentyle, okna czasowe na swobodne podróże w nieznane. Pomimo pozornej straty czasu podróże takie często skutkują wyłuskaniem ukrytych skarbów.

Idealne doświadczenie internetu - środki

1. Uważność. Rozwiązanie wszystki bolączek tego typu. Jeśli zauważam, że jestem rozproszony, podenerwowany, mam poczucie że coś przeszkadza mi w tym co robię, a korzystam w tym czasie z internetu - odłączam dany kanał (muzyka, podcast), czy wyłączam przeglądarkę (zacząłem szukać czegoś co było mi potrzebne, ale obecnie robię już coś całkiem innego i nawet nie zauważyłem jak to się stało).

2. Pozostawiam wszystkie dodatki i rozwiązania pozwalające mi odcinać się od niechcianego skręcania na boczne tory. Dodatkowo odinstalowuję aplikację Discord i dołączam stronę internetową discord.com do listy social mediów blokowanych w konkretnych przedziałach czasowych.

3. Umiejscawiam eksplorację gemini w hierarchii wartości (ważności zadań). Do tej pory pozostawała poza nią i odbijało się to negatywnie na ważniejszych zadaniach.

4. Wieczory moim czasem na nadrabianie gemini>podcastów>rozmów na social mediach. Czasem popołudniem jeśli akurat mam chwilę. Nie zaczynam dnia od gemini, nie włączam podcastu zaraz potem. Im bliżej początku dnia, tym więcej zaplanowanej ciszy i spokoju. Nie zapominając jednak o ciszy przed snem.

5. Obserwuję stale co i jak się zmienia w moich przyzwyczajeniach i koryguję schematy w lepszą stronę. Entropia czycha.

EN

I was inspired to write this log by adou's log, another one about the perplexities of maintaining proper internet hygiene and discipline that I happened to read. So I decided to write about my own feelings on the subject to better understand my position, problems and goals to achieve. I started writing the following text five days ago. While writing I understood some issues and expressed the goals I would like to achieve. So today I corrected it to the current version. This is a post about my perception of the dangers of using the Internet and, above all, how I deal with them.

adou's log about leaving the gemlog

I dream about the internet, which is one hundred percent a useful addition to my life. I use the internet, which is at least half the eater of my life.

The reasons vary. From my personality, through bad habits and the staggering amount of information contained on the Internet, to the deliberate design of large parts of it so that it becomes addictive and turns us into mindless consumers. For years I've had a feeling of lack of control over what and how much of my time I spend on the Internet and I've been feeling a growing desire to break free from the sticky, spider-like web (sic!) of the Internet. I've noticed lately that this feeling seems so obvious to me that I forget that others may see things quite differently and articulate their relationship with the internet differently for whatever reason. At the same time, however, the ever-increasing popularity of the gemini protocol seems to indicate that my feelings are at least not isolated. I liked gemini very much "at first sight" and although at first it seemed beyond the reach of my technical skills (or rather the lack of them), with a little help from other users I managed to gain access to it not only as a recipient of content but also as a creator of my own capsule (site), although at the same time I still have no idea how to build even the simplest web site (I owe my capsule in the https world to another slownet user who provided me with his script for translating .gmi files into .html). Since then (for over a year now) I've been more or less exploring the gemini space and publishing new content on my own, and I invariably feel like I'm in a safe, quiet haven here, as opposed to the eternally stormy ocean of the www, full of whirlpools and dangerous monsters. Here, life moves at a slow rhythm that suits me. Mostly. Because here, too, the amount of information grows and there appear places that resemble the addictive whirlpools of online social media. On the one hand, they're fun, allow you to interact more easily, get a quick answer or a great many posts to choose from. On the other hand, how close I've come to compulsively checking for replies and "likes" when I look at Station recently or refreshing to see if there are new posts on Antenna. For the time being, though, I don't feel the need to avoid these sites. They're still on the periphery of my travels on the slow internet. And maybe it will never be a problem in its purely textual form and being used by people inclined to reflection and thoughtful rather than rushed and emotional responses.

Station

Antenna

I don't want to run away

I guess since the beginning of gemini there has been a discussion about how to protect this space from the dangers of the regular internet. And I don't know if any consensus exists or can even exist, because every user has a slightly different opinion and needs, and there are more and more users. I agree with the opinion that the most important thing is the rawness (the pure text) and a certain threshold of inaccessibility (a separate browser, active effort needed to search for content). Paradoxically, the same rawness (simplicity of the plain text) makes it easier to function once we cross the threshold of inaccessibility. With little more effort we gain total control over what and how we publish and read.

My first instinct was to add to the list of necessary requirements the absence of large centers of gravity, those whirlpools that draw attention to themselves and facilitate quick responses, not to mention "liking". But perhaps that's not the point, to create an endless list of restrictions needed for the perfect reception of content on the Internet for me. It's my own hygiene in using it that should make me focus on the areas I find most valuable. That is, the longer, thoughtful pieces of content I read and the ones I create in my personal capsule at gemini. And on the regular internet in my case it will be mostly podcasts and conversations, my own discussions with other internet users, and more occasionally reading articles and blogs. So I use browser add-ons to help me separate myself from the unnecessary chaos and addictive whirlwinds, and I try to limit the time I spend on sites that draw you in. It's not an easy task. But I don't want to run away. I want to use iton my own terms and get what I need.

The biggest problem I face in terms of productive internet use is the constant, effortless access to all content. The feeling that at any given moment I'm two clicks away from every possible online vortex that can take me away from what I'm doing and into easy entertainment makes me still lose out to time and life eaters from time to time, despite years of practice. A moment of inattention and somewhere I lose ten, thirty, one hundred and twenty minutes. In my case, the biggest problem is:

- content on Youtube that I don't really need

- simple strategy games in a web browser that suck me in so much that I completely forget what I'm doing

- mindless scrolling of social media, "likes" etc. instead of active interaction with users and conversations

You have to adjust the methods of repairing the state of affairs to your own needs and possibilities. I work on a computer and I don't want to give up my constant connection to the internet for two reasons: I often listen to Internet radio or a podcast in the background, and most obvious, I sometimes need access to real-time information. That leaves me with blocking unwanted content. By trial and error I've found out that in my case it doesn't work to completely block "forever", especially if blocking the whole service cuts off the desired content as well. Sooner or later it hiccups and at some point I return to it with increased force. The forbidden fruit tastes the best. Even if I get heartburn every time I eat it.

My Internet Hygiene

So instead, I try to push the temptations to the background, to push them away. Let them be there somewhere, but not the center of attention. I use for this purpose:

On social media and games:

- the "leechblock" browser add-on, which is a very sophisticated tool for blocking sites during specific time periods. To get into the settings I have to type in a password of my own devising or a randomly generated one. All this is still not a hindrance if I really feel like wasting my time, but it's enough to control my social media usage quite sensibly. It's more difficult for me with games. Here, however, I recently discovered one additional option - blocking the ability to change add-on settings for a specific category (like games) while the category is blocked. I can change the options on a sudden impulse of procrastination only at the time I let myself play. So in the worst case I will extend my playing time once a week. I'm just testing how much it will help me in the long run, but it looks promising.

On Youtube:

- the browser add-on "DF Youtube" which allows me to clear Youtube of all hints of upcoming videos to watch, and hints of videos on the home page. Combined with the "leechblock" add-on, this has taken away a lot of the hassle of remembering to refrain from watching the next and subsequent video.

- FreeTube. Lately, I've been lounching videos in this app instead of in the browser. So far it's worked well and also allows you to block prompts, so I'm left with just one video that I've turned on to listen to myself.

DF Youtube

leechblock

Freetube

The best area is writing (I regret that I'm not a writer or programmer). I don't need to turn on my PC at all, thanks to my old laptop with a small screen. Even if I wanted to play games on it, the lack of a mouse makes it virtually impossible. It's a perfect typewriter.

Using social media on my phone:

The case is limited only to the microblogging service Mastodon, which I use on my phone using the Fedilab app. To limit the time I spend aimlessly browsing Fedilab posts, I put my phone in a place away from my desk. The only problem is making sure it stays there instead of popping up here and there in different places around the apartment to return to my hands. It is most difficult to control it in the evening. The easiest thing would be to delete the app, but it's useful for me in two ways - to communicate about important matters (e.g. a commission) when social media is blocked on my computer and to easily upload photos that I share (it's easier to upload photos from my camera to my phone than to my computer). For these reasons I decided not to delete the app from my phone for now and instead work on using it more consciously.

The area that works the least for me at the moment is Discord. There are many interesting people and channels, but it's very difficult for me not to waste time on it unimportant chatting or read public conversations in the uncertainty of whether they have any interesting content for me. This is another bottomless pit that I don't want to run away from with my tail between my legs. I want to get as much as I want, when I want.

The ideal Internet experience - needs

1. The Internet (or more precisely, all of its individual components that I use) must have its very own place in the value hierarchy. If it gets in the way instead of helping higher goals, I need to be able to disconnect from it.

2. My experience of the Internet should make it easier, not harder, to focus on the content I want, and it should relieve me of the need to be constantly on the lookout for ways to avoid being sidetracked.

2.a. At the same time, I need to leave valves, time windows for free journeys into the unknown. Despite the apparent loss of time, such journeys often result in the uncovering of hidden treasures.

The ideal internet experience - means

1. Mindfulness. The solution to all such pains. If I notice that I'm distracted, irritated, have a feeling that something is interfering with what I'm doing, and I'm using the Internet at the time - I disconnect the channel (music, podcast), or turn off the browser (I started looking for something I needed, but now I'm doing something else and I didn't even notice how it happened).

2. I leave all the add-ons and solutions that allow me to cut off unwanted side turns. Additionally, I uninstall the Discord app and add the discord.com website to the list of social media blocked during specific time periods.

3. I place gemini exploration in the hierarchy of values (task importance). Until now, it has been left out of it and impacted negatively on more important tasks.

4. evenings are my time for catching up on gemini>podcasts>social media conversations. Sometimes in the afternoon if I happen to have a moment. I don't start my day with a gemini or turn on a podcast right after. The closer I get to the beginning of the day, the more planned silence and stillness I get. Not forgetting about silence before sleep though.

5. I am constantly observing what and how my habits are changing and adjusting my patterns for the better. Entropy lurks.

_____

general log / dziennik ogólny

deerlog

contact / kontakt

____________________

Unless otherwise noted, the content of this site is licensed under CC BY-SA 4.0.

© deerbard